Polecany post

Zupa mocy razy dwa! Na odporność!

Aż 2 linki o zupie mocy! Na jesień jak znalazł! I aż 2 blogi o zupie mocy! http://agnieszkamaciag.pl/wzmacniajacy-i-regenerujac...

czwartek, 30 listopada 2017

Cicha noc - kolęda wszechczasów!

Zaczynamy sezon świąteczny... a jak zaczynamy, to najpiękniej! ☺ Najsłynniejszą kolędą, sędziwą już, ale najpopularniejszą, przetłumaczoną na prawie 300 języków!🌈
🎄
🎼🇮🇹 Dziś włoska wersja... by Piccolo Coro dell'Antoniano! ☺



Caro Gesù
dolce Signor
su nel ciel
verso te
questa notte si alza dal cuor
un sospiro di pace ed amor
questa notte tu nasci
dolce bambino Gesù

Oggi perché
l'umanità
oh Gesù pregherà
nella luce in me crederà
è la buona novella che tu
rechi al cuore del mondo
notte del Santo Natal

Questa notte tu nasci
dolce bambino Gesù
dolce bambino Gesù

Credits
Writer(s): Paul Simon, Joseph Mohr, Alfons Weindorf, Moya Brennan
Lyrics powered by
www.musixmatch.com




ZapiszZapiszZapiszZapisz

wtorek, 28 listopada 2017

Karolinko :* tajna skarbnica niespodzianek! :* Niespodzianki Karolinki :*

Niespodzianki Karolinki :* :* :* O:) <3 ♡♥ ☺
Karolinko :* niespodzianki dla Ciebie! :* Twoja tajna skarbnica niespodzianek :* dla Ciebie! :* :* O:) ♥♡
To prawda!:)
Prawda, mamy tylko siebie... i miłość! Mamy ludzi, mamy życie... jak w pięknej piosence (cenzura) religijnej: "Wszystko inne to detale i ozdoby..."...☺:) 8) 
Tak, niech będzie miłość! Niech moc miłości będzie z nami wszystkimi! ☄️☄️☄️💓💗💓💞
☮️⚛️☯️🛐🚺
I w dzień kobiet :) Dziś 99. rocznica uzyskania praw wyborczych przez kobiety! Proponujemy więc feministyczne numery feministów:))
Od pięknej, wspaniałej kobiety - wszystkim kobietom :* 👭👭👭 Kocham Was! 🌂🌂👠👠💋💄🚺🚺🚺
(Zwłaszcza tą jedyną, moją, najpiękniejszą:*💋)


ZapiszZapisz
ZapiszZapisz

środa, 22 listopada 2017

Gazeta Wyborcza: Czytelnicy piszą, co czują po obchodach 11 listopada

http://wyborcza.pl/7,95891,22654509,czytelnicy-pisza-co-czuja-po-obchodach-11-listopada.html

Czytelnicy piszą, co czują po obchodach 11 listopada

pastedGraphic.png
2 ZDJĘCIA
Marsz Niepodległości w Warszawie (Mariusz Gaczynski / East News)
Najciekawsze jest to, że na nasz apel, aby napisać, co czujecie po naszym świętowaniu rocznicy odzyskania niepodległości, odpowiedzieli głównie Polacy ze świata. Nie z kraju, ale ze świata. Z oddali widać lepiej?

Nie są to pokrzepiające oceny.
Wstyd. Czy rasizm mamy we krwi?
Chce mi się płakać nad losem świata. Boję się o los mojej bratanicy, która ma tatę Polaka, a mamę z Afryki i mieszka w Warszawie. Boję się odwiedzić mój kraj z mężem, który urodził się w Indiach.
Nie rozumiem, dlaczego telewizja mówi, że to był marsz rodzin z dziećmi. Dlaczego kłamie. Dlaczego pokazują hasła o Bogu. A moja 70-letnia matka powtarza po nich, że przecież to był dobry pokojowy marsz. To jest nie do zaakceptowania.
Polska zawsze była rasistowskim krajem, ale co teraz się dzieje, to przechodzi wszelkie pojęcie. Młodzi mężczyźni w kominiarkach z petardami i rasistowskimi hasłami to są nasi patrioci? Wstyd. Uważam, że system nauczania w szkołach uczy rasizmu. Nie uczy, że świat to nie tylko biała Polska, ale inne kultury, religie i kolory.
Najważniejsze informacje dwa razy dziennie na Twojej poczcie
Bo niby dlaczego siedmioletnie dziecko na widok mojej ślicznej bratanicy mówi do drugiego: "Oooo, zobacz, murzyn"
Dlaczego w pociągu relacji Warszawa - Kraków mężczyzna 30-letni zasłania swego synka i żonę przed nami i mówi: „Uważajcie, jacyś czarni idą”. Straszy swoje dziesięcioletnie dziecko: uważaj. Na kogo? Na szczupłą kobietę z Afryki, która ma 1,50 m i idzie z trzyletnią dziewczynką?
Przykre jest też to, że Polacy mieszkający po 20 lat w USA i UK dalej są rasistami. Czyli to chyba się ma we krwi. Mój 70-letni sąsiad i 50-letnia sąsiadka to Polacy. Uczą nienawiści do każdej rasy, jaka istnieje w sąsiedztwie. Czarny zły, bo może zamordować. Chińczyk zły, bo ma forsę. Meksykanin zły, bo gwałciciel. Ludzie z Indii źli, bo ciapaci. Tylko ja, biały Polak, najlepszy i mój kraj jest super. Ale wracać do kraju nie chcą.
Renata
 Banalne zdziwienie? Chyba jednak strach
Otóż czuję mieszaninę różnych, nie zawsze „wzniosłych" uczuć - bo to obrzydzenie, wstręt, strach, banalne zdziwienie - jak to jest możliwe, że w tak stosunkowo krótkim czasie polski naród za czasów „przebrzydłego komunizmu" nastawiony raczej pokojowo, przyjaźnie do innych - choć nie zawsze i nie do wszystkich, ale jednak nieziejący tak nienawiścią jak dziś, poważany właściwie we wszystkich krajach, zarówno sąsiednich, jak i odległych, zmienił się do tego stopnia, że właściwie wszystkimi pogardza, wszystkich nienawidzi i - co najgorsze - deklaruje jasno, że to „w imię... Boga".
Czuję po raz pierwszy bezbrzeżne zadowolenie, że nie żyję w Polsce, nie muszę patrzeć na te sceny „świąteczne", na te twarze wykrzywione nienawiścią, słuchać tych wrzasków, w których najczęściej powtarza się słowo „k..." albo inne, równie obrzydliwe na „j".
Że chodząc po mieście, nie muszę przemykać się wśród bramek i wdychać dymu z pochodni, wreszcie - co najgorsze - cieszę się, że nie żyją już moi Rodzice i nie widzą tego, co się dzieje, a co znali w swojej młodości w swoim i sąsiednim kraju. To, co sprawiło, że Ojciec stracił pięć lat życia w faszystowskim - wprawdzie „tylko" jenieckim - obozie w Niemczech. W PRL był uznany za kombatanta, dziś pewnie zostałby zdezubekizowany, bo dla kombatantów (wszelkich armii) pracował społecznie od wyzwolenia do końca życia.
Co jeszcze mogę czuć? Nadzieję? Boję się jej, bo myślę, że to wiązałoby się z przelewem bratniej krwi - czuję, że pokojowo naszego problemu nie rozwiążemy, nieprzyjazne demokracji siły już swojej władzy dobrowolnie nie oddadzą, a więc trzeba się pozbyć złudzeń.
W końcu czuję też jeszcze wstyd - przed obywatelami kraju, który mnie adoptował, z którymi zawsze żyłam w przyjaźni i zrozumieniu.
Ela F.
 Przerażenie, bo tworzy się armię do bratobójczej walki
To już nawet nie jest smutek, ale raczej przerażenie. Bo smutnym można być czy też nawet próbować zrozumieć watahę sfrustrowanych „młodzieńców”, którzy nie potrafią się odnaleźć we współczesnym zorientowanym na tolerancję, integrację i inteligencję społeczeństwie. Gdzie „osiem klas podstawówki” nie wystarczy, by zapewnić sobie „furę i komórę”. Młodzieńców, którzy usilnie starają się znaleźć jakieś autorytety w przestrzeni, gdzie każdy może być opluty przez przeciwników politycznych.
Dlaczego przerażenie? Bo przy cichej aprobacie władzy, która z owych osiłków tworzy swoją armię, do - jak rozumiem pana ministra Macierewicza - „walki z przeciwnikiem wewnętrznym”. Aprobacie, która stawia sobie za cel takie kształcenie młodzieży, by czynić z niej bezwolnych i roszczeniowych ludzi, podatnych na nacjonalistyczną propagandę. I władzy, która propagandę wyniosła na nowy, niespotykany wcześniej poziom.
Po drugie, smutek, że mająca blisko dwa tysiące lat instytucja - Kościół katolicki - jest wykorzystywana jako miejsce do wzmacniania takiej pseudowiary. Tu można jeszcze zrozumieć, że krajowa upolityczniona hierarchia nic nie robi, choć to ona powinna stać jako pierwsza w obronnie prawdziwych wartości, dziwi natomiast bierność Stolicy Apostolskiej, gdzie - jak mniemam - powinni znajdować się ludzie, którzy wiedzą, do czego prowadzi rosnący nacjonalizm.
Kuba
***

Zgadzacie się z tymi opiniami? Czekamy na Wasze: listy@wyborcza.pl
ZapiszZapisz

Gazeta Wyborcza: Ojczyzna w niebezpieczeństwie

http://wyborcza.pl/7,95891,22660673,ojczyzna-w-niebezpieczenstwie.html

Ojczyzna w niebezpieczeństwie

2 ZDJĘCIA
11 listopada. Marsz Niepodleglosci (Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta)
Piszę ten list do uczestników tak zwanego Marszu Niepodległości, a także do zachwyconego tym marszem ministra Mariusza Błaszczaka.

Z roku na rok tak zwany, podkreślam: tak zwany, Marsz Niepodległości zmienia się w demonstrację zwolenników Polski takiej, w jakiej milcząca, niestety, większość społeczeństwa z pewnością żyć by nie chciała. Ta milcząca większość – znów powtórzę: niestety – nie ma w sobie tej okrutnej, złowrogiej energii, którą mają organizatorzy i ci, którzy nadają ton temu marszowi, przerażającego ludzi uczciwych, prawych i zatroskanych losem ojczyzny.

Analogie nasuwają się same
Niestety – po raz kolejny zmuszony jestem użyć tego słowa – zupełnie nie przeraża ten marsz odpowiedzialnego za bezpieczeństwo ministra spraw wewnętrznych, który nazywa to budzące grozę wydarzenie „piękną patriotyczną manifestacją” i wydaje polecenie policji, by pacyfikowała odważne kobiety stawiające czynny opór przeciw znieważaniu polskości. I policja czyni to skutecznie, korzystając ze skwapliwej pomocy faszystowskich bojówkarzy.
Nie wiem, czy to cynizm, czy naiwność, czy brak elementarnej wiedzy historycznej, czy też wszystkie te czynniki naraz powodują wspomnianym ministrem, gdy niezliczone flagi biało-czerwone widoczne na marszu czyni dowodem na patriotyczne intencje organizatorów i uczestników marszu. Ma to potwierdzać także uczestnictwo tak zwanych zwykłych obywateli, całych rodzin wraz z dziećmi wśród uczestników.
Czyżby wspomniany minister nie wiedział, że podobne marsze miały miejsce w Niemczech w latach poprzedzających przełomowy rok 1933? Tam też w marszach z roku na rok, ba, z miesiąca na miesiąc brało udział coraz więcej zwykłych ludzi (rodzin z dziećmi) i nie od razu wszyscy podnosili ręce w hitlerowskim pozdrowieniu. Po prostu szli z flagami – a tylko część z nich, mężczyźni ubrani w brunatne koszule, z początkowo mało znanym symbolem, ze swastyką, tak jak w „naszym” marszu liczne były flagi ONR-u, ale przecież nie one przeważały.

Tamci uczestnicy marszów, zwyczajni Niemcy, ulegali przecież jedynie „patriotycznemu” uniesieniu. Bardzo im trafiało do przekonania hasło „wstawania z kolan”. Wreszcie z tych kolan wstali na dobre i wtedy to już p r a w i e wszyscy hajlowali. Choć przecież większość z nich wcale nie należała do nazistowskiej partii.
Podkreśliłem wyżej słowo „prawie”. Bo tam, wtedy, w Niemczech, większość dość rychło stała się znikomą mniejszością. Mam nadzieję, że u nas tak nie będzie. Choć wiem dobrze, mam swoje lata, że ludzi wyposażonych w dar odwagi cywilnej jest – znów niestety – w każdym społeczeństwie niewielu.

Demokracja to nie dyktatura większości
Szczęśliwym zrządzeniem Losu za mego życia nastąpiło najszczęśliwsze być może wydarzenie w naszej narodowej historii i w historii Europy. Bo ta się zjednoczyła. I myśmy stali się częścią tej większej, wspólnej europejskiej ojczyzny. Z własnej woli i dzięki żarliwemu wskazaniu Papieża Polaka. I oto kontynent doświadczający raz po raz wojen żyje od kilkudziesięciu lat w pokoju. Ale my wszyscy wstępujący do wspólnej Europy, nieprzymuszeni, wzięliśmy na siebie zobowiązania.
Otóż nie wolno żadnemu z członków Wspólnoty przestać być państwem prawa. A nasze państwo – znów niestety – przestało nim być. Z Trybunału Konstytucyjnego rządzący dziś zrobili groteskową atrapę i zlikwidowali zasadę niezawisłości sądów wszelkich, gdy oto podporządkowane one zostały władzy wykonawczej (urzędnikowi w randze ministra i prokuratora).
Złamana została w naszym kraju podstawowa zasada państwa prawnego. Bo demokracja to w istocie zgoda wyborców na wyłonienie rządu przez większość parlamentarną. Ale ten rząd ma być rządem całego państwa, wszystkich jego obywateli i w s z y s t k i c h ma traktować i szanować jednakowo. U nas demokrację pomylono z dyktaturą większości (a ta, bywa, przekształca się w dyktaturę lidera tej większości).
Otóż nasza europejska władza – na której istnienie, przypomnę, dobrowolnie przystaliśmy – na takie złamanie kardynalnych zasad zgodzić się w żadnym wypadku nie może. I nie zgadza się. I czyni to także, a może przede wszystkim, w imieniu nas, milczącej – wciąż mam nadzieję – większości.
To nie tak zwana Bruksela nam coś dyktuje. To ta Bruksela stara się nas ratować. I dlatego za kłamliwe i obraźliwe uważam oskarżanie polskich posłów do Parlamentu Europejskiego o zdradę, gdy głosowali w tymże parlamencie za ustawą mającą wpłynąć na aktualny rząd, by zaprzestał szkodzenia Polsce i naszym interesom, bądź gdy przynajmniej wstrzymali się od głosu. Przecież oni czynili to w naszym imieniu!

„My chcemy Boga” jak bluźnierstwo
Na koniec powrócę jeszcze do obrzydliwego marszu. Tak, tak: obrzydliwego, bowiem haniebnie podszywał się ze swymi antyludzkimi, antychrześcijańskimi hasłami (na miłość boską, jak Kościół może nie reagować na wielki transparent z wypisanym na nim bluźnierczym hasłem „My chcemy Boga”, któremu to transparentowi towarzyszą inne, pełne pogardy do bliźnich, nawołujące do nienawiści?!) pod nazwę Marszu Niepodległości, obrażając uczucia wszystkich prawdziwie oddanych ojczyźnie.
Otóż najmądrzej na temat uczestnictwa w tym marszu wypowiedział się Władek Frasyniuk, a warto go – odważnego bojownika o tę niepodległość, którą uczcić podobno chcieli uczestnicy tego przerażającego marszu – posłuchać. „Człowiek przyzwoity, który znalazłby się pośród idących w tym marszu, widząc hasła, jakie jego liderzy głoszą, wyszedłby z pochodu i wrócił do domu. Zaś człowiek odważny podjąłby protest przeciw tym haniebnym hasłom”.
Minister Gowin zapytany o marsz nie zasłaniał się niewiedzą. Pytany, dlaczego go tam nie było, odpowiedział, że nie poszedł, bo wiedział, co tam będzie. Inni ministrowie i działacze PiS-owscy nic nie wiedzieli i nic nie widzieli. Jedynie minister Błaszczak był zachwycony. Chyba to najlepszy dowód, że Ojczyzna jest w niebezpieczeństwie.
*Stanisław Brejdygant, ur. w 1936 r., aktor, reżyser, scenarzysta, pisarz i dramaturg.
***

Czekamy na Wasze listy@wyborcza.pl.

środa, 15 listopada 2017

Stop ONR! Petycje



Zatrzymajmy ONR! Stop ONR!
Stop ONR!

Syryjczyk twarzą 100-lecia niepodległości. "To jest moje miejsce na ziemi"

Ma 57 lat, od ponad 30 mieszka w Szczecinie i jak mówi, to jest jego miejsce na ziemi. Doktor Samir Zeair, transplantolog został właśnie twarzą kampanii…
SZCZECIN.ONET.PL

poniedziałek, 13 listopada 2017

czwartek, 9 listopada 2017

Za dużo myślimy, za mało czujemy... a emocjami nas sterują. ♥ Najlepsza przemowa w historii ♥

Za dużo myślimy, za mało czujemy... a emocjami nas sterują

Najlepsza ponadczasowa przemowa. One of the most…
YOUTUBE.COM

Super


Za dużo myślimy, za mało czujemy... a emocjami nas sterują
Opublikowany przez Beata Cieslinska na 7 listopada 2017
Za dużo myślimy, za mało czujemy... a emocjami nas sterują
Opublikowany przez Beata Cieslinska na 7 listopada 2017