Polecany post

Zupa mocy razy dwa! Na odporność!

Aż 2 linki o zupie mocy! Na jesień jak znalazł! I aż 2 blogi o zupie mocy! http://agnieszkamaciag.pl/wzmacniajacy-i-regenerujac...

środa, 22 listopada 2017

Gazeta Wyborcza: Czytelnicy piszą, co czują po obchodach 11 listopada

http://wyborcza.pl/7,95891,22654509,czytelnicy-pisza-co-czuja-po-obchodach-11-listopada.html

Czytelnicy piszą, co czują po obchodach 11 listopada

pastedGraphic.png
2 ZDJĘCIA
Marsz Niepodległości w Warszawie (Mariusz Gaczynski / East News)
Najciekawsze jest to, że na nasz apel, aby napisać, co czujecie po naszym świętowaniu rocznicy odzyskania niepodległości, odpowiedzieli głównie Polacy ze świata. Nie z kraju, ale ze świata. Z oddali widać lepiej?

Nie są to pokrzepiające oceny.
Wstyd. Czy rasizm mamy we krwi?
Chce mi się płakać nad losem świata. Boję się o los mojej bratanicy, która ma tatę Polaka, a mamę z Afryki i mieszka w Warszawie. Boję się odwiedzić mój kraj z mężem, który urodził się w Indiach.
Nie rozumiem, dlaczego telewizja mówi, że to był marsz rodzin z dziećmi. Dlaczego kłamie. Dlaczego pokazują hasła o Bogu. A moja 70-letnia matka powtarza po nich, że przecież to był dobry pokojowy marsz. To jest nie do zaakceptowania.
Polska zawsze była rasistowskim krajem, ale co teraz się dzieje, to przechodzi wszelkie pojęcie. Młodzi mężczyźni w kominiarkach z petardami i rasistowskimi hasłami to są nasi patrioci? Wstyd. Uważam, że system nauczania w szkołach uczy rasizmu. Nie uczy, że świat to nie tylko biała Polska, ale inne kultury, religie i kolory.
Najważniejsze informacje dwa razy dziennie na Twojej poczcie
Bo niby dlaczego siedmioletnie dziecko na widok mojej ślicznej bratanicy mówi do drugiego: "Oooo, zobacz, murzyn"
Dlaczego w pociągu relacji Warszawa - Kraków mężczyzna 30-letni zasłania swego synka i żonę przed nami i mówi: „Uważajcie, jacyś czarni idą”. Straszy swoje dziesięcioletnie dziecko: uważaj. Na kogo? Na szczupłą kobietę z Afryki, która ma 1,50 m i idzie z trzyletnią dziewczynką?
Przykre jest też to, że Polacy mieszkający po 20 lat w USA i UK dalej są rasistami. Czyli to chyba się ma we krwi. Mój 70-letni sąsiad i 50-letnia sąsiadka to Polacy. Uczą nienawiści do każdej rasy, jaka istnieje w sąsiedztwie. Czarny zły, bo może zamordować. Chińczyk zły, bo ma forsę. Meksykanin zły, bo gwałciciel. Ludzie z Indii źli, bo ciapaci. Tylko ja, biały Polak, najlepszy i mój kraj jest super. Ale wracać do kraju nie chcą.
Renata
 Banalne zdziwienie? Chyba jednak strach
Otóż czuję mieszaninę różnych, nie zawsze „wzniosłych" uczuć - bo to obrzydzenie, wstręt, strach, banalne zdziwienie - jak to jest możliwe, że w tak stosunkowo krótkim czasie polski naród za czasów „przebrzydłego komunizmu" nastawiony raczej pokojowo, przyjaźnie do innych - choć nie zawsze i nie do wszystkich, ale jednak nieziejący tak nienawiścią jak dziś, poważany właściwie we wszystkich krajach, zarówno sąsiednich, jak i odległych, zmienił się do tego stopnia, że właściwie wszystkimi pogardza, wszystkich nienawidzi i - co najgorsze - deklaruje jasno, że to „w imię... Boga".
Czuję po raz pierwszy bezbrzeżne zadowolenie, że nie żyję w Polsce, nie muszę patrzeć na te sceny „świąteczne", na te twarze wykrzywione nienawiścią, słuchać tych wrzasków, w których najczęściej powtarza się słowo „k..." albo inne, równie obrzydliwe na „j".
Że chodząc po mieście, nie muszę przemykać się wśród bramek i wdychać dymu z pochodni, wreszcie - co najgorsze - cieszę się, że nie żyją już moi Rodzice i nie widzą tego, co się dzieje, a co znali w swojej młodości w swoim i sąsiednim kraju. To, co sprawiło, że Ojciec stracił pięć lat życia w faszystowskim - wprawdzie „tylko" jenieckim - obozie w Niemczech. W PRL był uznany za kombatanta, dziś pewnie zostałby zdezubekizowany, bo dla kombatantów (wszelkich armii) pracował społecznie od wyzwolenia do końca życia.
Co jeszcze mogę czuć? Nadzieję? Boję się jej, bo myślę, że to wiązałoby się z przelewem bratniej krwi - czuję, że pokojowo naszego problemu nie rozwiążemy, nieprzyjazne demokracji siły już swojej władzy dobrowolnie nie oddadzą, a więc trzeba się pozbyć złudzeń.
W końcu czuję też jeszcze wstyd - przed obywatelami kraju, który mnie adoptował, z którymi zawsze żyłam w przyjaźni i zrozumieniu.
Ela F.
 Przerażenie, bo tworzy się armię do bratobójczej walki
To już nawet nie jest smutek, ale raczej przerażenie. Bo smutnym można być czy też nawet próbować zrozumieć watahę sfrustrowanych „młodzieńców”, którzy nie potrafią się odnaleźć we współczesnym zorientowanym na tolerancję, integrację i inteligencję społeczeństwie. Gdzie „osiem klas podstawówki” nie wystarczy, by zapewnić sobie „furę i komórę”. Młodzieńców, którzy usilnie starają się znaleźć jakieś autorytety w przestrzeni, gdzie każdy może być opluty przez przeciwników politycznych.
Dlaczego przerażenie? Bo przy cichej aprobacie władzy, która z owych osiłków tworzy swoją armię, do - jak rozumiem pana ministra Macierewicza - „walki z przeciwnikiem wewnętrznym”. Aprobacie, która stawia sobie za cel takie kształcenie młodzieży, by czynić z niej bezwolnych i roszczeniowych ludzi, podatnych na nacjonalistyczną propagandę. I władzy, która propagandę wyniosła na nowy, niespotykany wcześniej poziom.
Po drugie, smutek, że mająca blisko dwa tysiące lat instytucja - Kościół katolicki - jest wykorzystywana jako miejsce do wzmacniania takiej pseudowiary. Tu można jeszcze zrozumieć, że krajowa upolityczniona hierarchia nic nie robi, choć to ona powinna stać jako pierwsza w obronnie prawdziwych wartości, dziwi natomiast bierność Stolicy Apostolskiej, gdzie - jak mniemam - powinni znajdować się ludzie, którzy wiedzą, do czego prowadzi rosnący nacjonalizm.
Kuba
***

Zgadzacie się z tymi opiniami? Czekamy na Wasze: listy@wyborcza.pl
ZapiszZapisz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz